Aby przeprowadzić sprawę frankową należy ponieść koszty:
- za wydanie zaświadczeń od banku
- Sądu
- wynikające z umowy z pełnomocnikiem za prowadzenie sprawy.
Koszty na rzecz Sądu są następujące:
- opłata od pozwu 1.000 zł -potwierdzenie jej uiszczenia stanowi konieczny załącznik do pozwu;
- zaliczka na opinię biegłego w zależności od uznania sądu w trakcie procesu (około 1.000-1.500 zł jednak nie ma tu żadnych przepisów odnośnie tej sumy i zawsze zależy ona od uznania Sądu, może być zatem wyższa albo niższa). W dawnych postępowaniach Sądy bardzo często powoływały biegłego, żeby wyliczał nadpłaty (sumy nienależne pobrane przez bank). W tym celu konieczne było zlecanie opinii i wzywanie nas do zapłaty zaliczki na opinię, która następnie była zwracana przez Sąd w wyroku. Obecnie Sądy Okręgowe zasądzają nadpłaty bardzo rzadko, a nawet jeżeli, to wyroki te są zmieniane przez Sądy Apelacyjne. Można powiedzieć, że aktualnie trzeba mieć dużego „pecha”, żeby Sąd zobowiązał nas do zaliczki i wyliczał nadpłaty. Poniesienie tej opłaty na rzecz Sądu to około 5 % prawdopodobieństwa i zdarza się tylko w niektórych Sądach. Oczywiście inaczej wygląda sprawa przy kredytach „przewalutowanych” czyli takich, które ze złotówkowych stały się frankowymi. Wtedy opinie biegłego muszą być powołane.
- koszt wniosku o uzasadnienie wyroku – 100 zł (przy czym banki się odwołują, więc będzie to 2 x 100 zł)
- apelacja 1.000 zł, np. w przypadku niekorzystnego zasądzenia odsetek, ale apelacje stanowią rzadkość. Jest to bardzo rzadko ponoszony koszt.
- Dodatkowo mogą pojawić inne, drobne opłaty np. 100 zł za uzasadnienie postanowienia wpadkowego, czy 100 zł za opłatę od zażalenia na odmowę zabezpieczenia, albo 30 zł za rozszerzenie powództwa.
Rozpoczynając sprawę musimy zapłacić Sądowi 1.000 zł i być gotowym na 200 zł opłat od uzasadnień.
I w około 95% spraw są to jedyne opłaty sądowe na rzecz Sądu ponoszone przez Kredytobiorców.
W przypadku, gdy wygrywamy sprawę, Sąd w wyroku zasądza na naszą rzecz wszystkie ww. koszty i bank nam je zwraca.
Koszty na rzecz pełnomocnika zależą od umowy:
Ja proponuję opłatę wstępną 1.000 zł netto. Jest to kwota z której pokrywam opłaty skarbowe i inne moje własne koszty prowadzenia sprawy. I jest to jedyna ponoszona z własnej kieszeni przez Państwa suma.
W pozwie zawieram wniosek o odebranie zeznań od Powodów w formie pisemnej albo o rozprawę zdalną. Jeżeli Sąd uwzględni któryś z tych wniosków (nie znam Sądów frankowych, które ich nie uwzględniają), to brak będzie innych opłat dla mnie. Jednak w przypadku, gdyby Mocodawcy mieli zeznawać w Sądzie i mieli wolę jechać tam osobiście, a nie stawienia się on-line przez Internet, to dodatkowo pobieram niewielką opłatę za stawiennictwo (zależy ona od odległości od Sądu i wynosi od 200 do 500 zł).
Gdy wygrywacie Państwo sprawę frankową (co jest zasadą, ponieważ niemal wszystkie wyroki to te uwzględniające powództwa Frankowiczów, a wyroki niekorzystne, nawet gdyby były, są zmieniane przez wyższe instancje) i macie Państwo pełnomocnika, który jest radcą prawnym, to Sąd w wyroku zasądza tzw. „koszty zastępstwa procesowego”. Jest to zwrot tego, co Sąd zakłada, że zostało zapłacone prawnikowi za prowadzenie sprawy. W zależności od wartości przedmiotu sporu jest to 5.400 zł albo 10.800 zł. Ja proponuję odwrócenie tej zasady i nie wypłacanie mi tej kwoty przez Klienta przy zawieraniu umowy, ale ściągnięcie jej bezpośrednio od banku już po wygranej sprawie. Tym samym Klient nie płaci mi nic poza zaliczką, a po wygraniu sprawy otrzymuję tę kwotę od banku. W przypadku spraw bardziej skomplikowanych, gdy wymagane jest podjęcie bardziej czasochłonnych czynności możemy umówić się dodatkowo na jakąś sumę płatną po otrzymaniu pieniędzy z banku po wyroku (nie więcej niż 5.000 zł) i tylko w przypadku, gdy w wyniku rozliczeń z bankiem macie Państwo nadwyżkę, która ma trafić dla Was.
Tym samym to co płacicie Państwo z własnych pieniędzy to 1.000 zł, a reszta wynagrodzenia należna mi jest tylko w przypadku wygrania sprawy i płacona przez bank.
Nie pobieram żadnych opłat / procentów od uzyskanych pieniędzy z banku. To co bank wypłaca Klientom po prawomocnym wyroku tytułem zwrotu uiszczonych kwot jest dla nich. Nie trzeba się bać, że po zasądzeniu kwot od banku ich lwia część trafi do prawnika, ponieważ nie mam do nich prawa 🙂
Gwarantuję, że moje całkowite wynagrodzenie znane jest Klientowi w momencie podpisania umowy, a zatem na samym początku współpracy. W umowie wyłączam możliwość podwyższenia wynagrodzenia. Oznacza to, że to co uzgodnimy w umowie jest „święte” i nie ma podwyższania kwot, nawet gdyby sprawa okazała się skomplikowana np. na skutek zgonu jednego z kredytobiorców itp.